poniedziałek, 29 marca 2010

ARS stolica proboszczów



Rozmowa pierwsza

piątek 12 marca popołudnie
- "Jedziesz z nami w sobotę do proboszcza z ARS, mamy jedno miejsce w samochodzie?
- Pewnie!
- Wyjazd o 6 rano, skontaktuje się z tobą Dorota
- OK
- No to do zobaczenia

piątek 12 marca ok.godz. 20
- A co to za proboszcz do którego jedziemy na modlitwę? Jakiś charyzmatyk? Będzie się nad nami modlił?
- ...yyy, no Jan Maria Vianey, ten Święty, on wiesz ...nie żyje!
- Aaaaa to my jedziemy do TEGO proboszcza! To my jedziemy do...Francji!
- No...na dwa dni
- Dwa dni!
- A co Ty myślałaś????!
- Jestem w pracy nagle telefon, chyłkiem odbieram i słyszę pytanie, zrozumiałam że jest wyjazd na sobotę do jakiegoś charyzmatycznego proboszcza na modlitwę...

Rozmowa druga

piątek, ok. godz 21.00
- Piotrek, ja nie dam rady jechać, leżę prawie nieżywa, boli mnie brzuch i wymiotuję. Obawiam się że to grypa żołądkowa i do rana mi nie przejdzie
-Daj mi znać rano jak się czujesz, wyjeżdżamy około 6.00

sobota, godz 5.30 rano
SMS "JADĘ"


Ostatecznie do Ars pojechaliśmy na dwa samochody, w sumie 10 osób.
Dotarliśmy do gościnnego domu,prowadzonego przez siostry zakonne, zgodnie z planem na 13.00 i w dodatku na obiad. Obawialiśmy się trochę tego francuskiego obiadu, bo apetyt nam dopisywał a zwyczaje Francuzów co do posiłków nie do końca były znane. Niepotrzebnie się niepokoiliśmy. Było smacznie i do syta.
Najedzeni i wypoczęci poszliśmy się przywitać z gospodarzem tego miejsca, niezwykłą osobowością, niestrudzonym wojownikiem Pana Boga o zbawienie dusz, patronem wszystkich proboszczów, kochanym Janem Marią Vianneyem.

Ars a dokładnie Ars-sur-Formans to miejscowość i gmina we Francji w odległości 40 kilometrów od Lyonu. Liczy niecałe 1000 mieszkańców. Tu od 1818 do swojej śmierci w 1859 roku, Vianney był proboszczem.
O proboszczu z Ars, przeczytałam przed 4 laty książkę, którą znalazłam w naszej parafialnej bibliotece. Jak wielu świętych wydał się być oryginałem i kimś po trosze dla mnie niezrozumiałym. Jednak moje pierwsze z nim spotkanie przed 3 laty w Ars i ogromna MIŁOŚĆ jakiej wtedy doświadczyłam klęcząc przy Jego grobie spowodowały że stal mi sie ogromnie bliski. I ja która ceniłam sobie zawsze wiedzę i oczytanie, zostałam zdobyta przez miłość świętego, który ledwo zdawał egzaminy!
Oto fragment z portalu opoka.org.pl

Przyszedł na świat 8 maja 1786 r. w Dardilly niedaleko Lyonu, jako czwarte z sześciorga dzieci ubogiej rodziny chłopskiej. Wkrótce we Francji wybuchła rewolucja i pozamykano szkoły parafialne, więc chłopak nauczył się pisać dopiero w siedemnastym roku życia. Swoje marzenia o kapłaństwie zdołał zrealizować dzięki życzliwej opiece księdza Balleya z Ecully, który uczył go łaciny. Nauka przychodziła mu wyjątkowo ciężko, dwa razy odmawiano mu przyjęcia do seminarium, a kiedy go wreszcie przyjęto, był nakłaniany przez profesorów do odejścia.

Wydawał się wyjątkowo mało zdolny, by nie użyć dosadniejszych określeń, doprowadzając nauczycieli do rozpaczy. Słabo przyswajał wiedzę, jeszcze gorzej zapamiętywał, toteż czas edukacji był dla niego pasmem upokorzeń. Tylko dzięki staraniom ks. Balleya, który w tym prostaczku rozpoznał wielkie powołanie, nie usunięto go ostatecznie z seminarium. I chyba tylko dotkliwy brak kapłanów po rebelii francuskiej sprawił, że dopuszczono go w końcu do święceń; egzamin wyjątkowo pozwolono mu zdawać nie po łacinie, lecz po francusku. Obecny na egzaminie wikariusz generalny miał oświadczyć: „Wzór pobożności! O, w takim razie powołuję go! Łaska Boża dokona reszty!". W dobie oświeceniowego zachłyśnięcia się możliwościami rozumu, któremu oddawano pseudoreligijną cześć, ten antytalent intelektualny okazał się wkrótce największym kapłanem, jakiego wydała XIX-wieczna Francja.


www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/proboszcz_ars_prostota.html

*zajrzyjcie do całego artykułu...polecam


Trudno cokolwiek pisać, gdyż czas spędzony w ARS był czasem modlitwy.
Polecam dla odwiedzających to miejsce nieszpory, śpiewane przez siostry benedyktynki. Można przy ich śpiewie poczuć smak raju.

W niedzielę pojechaliśmy do Paray le Monial. To tutaj w kaplicy sióstr wizytek miała objawienia św. Małgorzata Maria Alacoque, tu zaczął się kult do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Zajrzeliśmy na modlitwę do kaplicy objawień i pomodliliśmy się przy grobie Świętej. Akurat trafiliśmy na wystawienie NS i po raz kolejny mogliśmy usłyszeć anielski śpiew sióstr zakonnych.

To był piękny weekend...

Barbara