niedziela, 8 listopada 2009

Ślub Jarki i Arka


Wesele przebogate, Panna Młoda wygladała czarująco pięknie w sukni, którą sama sobie zaprojektowała, ze słonecznym uśmiechem na twarzy i przy boku bardzo dobrego Wybranka serca, Arka. Ślubu udzielił nasz rodzinny ksiądz, który ponad 30 lat temu połączył - für immer und ewig - naszych rodziców, a czas pokazuje, że szczerze im pobłogosławił. Na stołach niczego nie brakowało (także placka po węgiersku, który szczególnie zasmakował naszym frankfurckim Przyjaciołom), a zabawą byli zajęci goście zarówno młodzi, jak i starsi a także dzieci, dla których w niedzielę zostały zorganizowane zabawy w rytm jazzowego utworu - Papaja, Urszuli Dudziak.

Nasza Jareczka jest szczęśliwa i to także dzięki Wam Kochani, dzięki Wam, bo otoczyliście ją szczerą modlitwą pamiętając o niej nawet po jej powrocie do domu. No właśnie teraz ma szansę zbudować DOM pełen uśmiechu i miłości.

Pozostała osobą, która bardzo mocno stąpa po ziemi, która dokładnie wie czego chce i która teraz jak róża pokazuje światu ukryte dotąd piekno. Małżeństwo jej służy, niezaprzeczalnie.

Kochane panie - jesteśmy stworzone by dzielić się tym co w nas najpiękniejsze tj. wrodzony urok, serdeczność, ciepło i wsparcie, które zataczać powinny szeroki łuk wokół nas. Tylko dzieląc się tym co mamy będziemy naprawdę szczęśliwe. Pod warunkiem że nasi wspaniali mężczyźni będą potrafili to najpierw dostrzec, później docenić i bronić.

Jednak we wszystim i tak najważniejsze jest to by w ogóle chciało nam się chcieć: chcieć żyć, nie wegetować, chcieć pracować i współpracować ze sobą i z Tym, od którego wszystko się zaczęło i do którego i tak kiedyś wszystko powróci.

Pozdrawiam Was wszystkich nad wyraz serdecznie dzieląc sie tym co noszę w sercu: radość ponownego spotkania.

Z bezpiecznego dla nas Chrześcijan kraju
Agata (siostra Jarki)